W ostatni piątek listopada, zgodnie z naszą klasową tradycją,
miałam możliwość spotkania się z innymi rodzicami na biwaku andrzejkowym.
Rozpoczęliśmy zawodami w unihokej. Rodzice kontra dzieciaki. Pierwszy raz w życiu
miałam okazję zagrać w hokej i przyznam, że w tym wieku powinno się grać w okularach;)
Zagraliśmy również w tzw. dętkę, którą nieszczęśliwie dostałam w nos… a może
i szczęśliwie, bo była to dętka a nie piłka do kosza!;)
Potem przyszedł czas na podchody. W tym roku zmianie uległa formuła i to dzieciaki przygotowały
podchody dla rodziców. Naszym zadaniem było wytropić pokemony na szkolnych korytarzach.
Każdy znaleziony pokemon to zadanie do wykonania. Były przysiady i pajacyki… ciekawie musi to wyglądać
na nagraniu z monitoringu;). Były zadania matematyczne, trafiło się też pytanie o datę bitwy (na szczęście
dzieciaki były dla nas łaskawe i zapytały o tę, którą chyba każdy pamięta – datę bitwy pod Grunwaldem)
Pomysł podchodów dla rodziców okazał się bardzo trafiony. Mieliśmy możliwość rozerwać się (na szczęście
nie w dosłownym tego słowa znaczeniu, bo szpagatów nie było…uff:), podziwiać zdolności plastyczne swoich
pociech oraz pozwiedzać mury szkoły. Z sentymentem przemierzaliśmy kolejne korytarze, bowiem wiąże się
z nimi wiele wspomnień i zabawnych historii. Przyznam też, że miło było popatrzeć jak szkoła zmieniła się
od czasów gdy sama do niej uczęszczałam…
Bliżej północy, gdy rodzice rozeszli się już do domów, młodzież urządziła sobie pokaz filmowy,
który zakończył się wspólnym obejrzeniem zdjęć z poprzednich biwaków. Uśmiechom i komentarzom nie było końca;)
Potem dzieciaki rozłożyły w sali gimnastycznej materace z zamiarem snu. Jak się okazało zupełnie niepotrzebnie,
bo nie było na to czasu… A to grali w piłkę, a to w butelkę (spokojnie, tylko na zadania), urządzili też sobie
dyskotekę... i tak czas minął do 6 rano. Nie było już sensu kłaść się spać. Posprzątaliśmy po sobie i rozeszliśmy
się do swoich domów – porządnie odespać tę szaloną noc ;)
Serdeczne podziękowania dla Pana Grzegorza za organizację biwaku oraz dla Dyrekcji
za umożliwienie korzystania z przestrzeni szkolnej.
Anna, mama Marcina z 1a